Więcej wolnego czasu, zwłaszcza w weekendy ma swoje plusy. Można na przykład odpoczywać, czytać, oglądać filmy. Albo uczyć się czegoś nowego. Ja postanowiłem wybrać właśnie to ostatnie.

Padło na elektronikę. Troszkę poczytałem, kupiłem kilka podzespołów i po krótkim czasie wyszło mi coś takiego jak Ambilight.

Co to jest Ambilight? W skrócie to takie sprytne podświetlenie za pomocą diod RGB tego co znajduje się za monitorem. Tak więc fajnie jak jest tam np. biała ściana, bo wtedy efekt prezentuje się najlepiej.
Sama nazwa i oryginalna technologia jest autorstwa firmy Philips i jest używana w jej telewizorach.

Nie bez powodu napisałem słowo „sprytne”. Podświetlenie nie jest statyczne, tylko dynamiczne. Na dodatek zmienia się w zależności od tego, co aktualnie jest wyświetlane na ekranie.

Tak więc jeśli na ekranie w lewym górnym rogu wyświetlana jest właśnie efektowna eksplozja, pełna czerwonego ognia, to diody RGB znajdujące się z tyłu monitora/telewizora podświetlą naszą ścianę za lewym górnym rogiem ekranu, na taki sam kolor jak właśnie wyświetlanej eksplozji.

Fajnie nie? Efekt jest niesamowity i w znacznym stopniu uatrakcyjnia oglądany film. Jednak nie tylko wtedy Ambilight się przydaje. Podświetlenie za ekranem jest bardzo pomocne nawet podczas zwykłego pisania tekstu, tak jak robię to np. w tej chwili, bo mogę go używać jako po prostu zwykłego pokojowego oświetlenia, oraz powoduje mniejsze zmęczenie wzroku poprzez obniżenie kontrastu (zwłaszcza jak siedzimy w ciemnym pokoju, a nasz monitor jest bardzo jasny).

Tworzenie tego sprzętu tak bardzo mi się spodobało, że w krótkim czasie zaprojektowałem kilka wersji, opartych na różnych układach, montowanych w różnych obudowach i oferujących różne możliwości.

Całość składa się z kilku „części”. Główny sterownik, obudowa (projekt własny, wydrukowany na drukarce 3D), kabel USB do podłączenia sterownika do komputera, zasilacz oraz taśma LED RGB to część sprzętowa. Jest jeszcze programowa, czyli główny program sterujący diodami, który jest wgrany w sterownik, oraz soft zainstalowany na komputerze (Windows, Linux, MacOS), który „karmi” sterownik odpowiednimi danymi, dzięki czemu wie on, które diody jak i kiedy zaświecić.

Wersja standardowa składa się z wszystkich wymienionych części, natomiast podstawowa jest zasilana z USB i nie wymaga dodatkowego zasilacza (jednak ogranicza ilość diod RGB jakie możemy użyć w naszym urządzeniu ze względu na ich zapotrzebowanie na zasilanie, którego port USB zbyt wiele nie może dostarczyć).

Jest też wersja „Deluxe”, która właściwie dla bajeru umożliwia podłączenie czujnika temperatury i wilgotności (możemy go zamontować np. pod naszym biurkiem), a wyniki pomiarów możemy odczytać na naszym smartfonie za pomocą aplikacji Blynk (po wifi oczywiście).

Jeśli chodzi o sferę wizualną to najbardziej istotne jest to, jakiej konfiguracji diod RGB użyjemy w naszym urządzeniu.

Najbardziej efektowna jest ta, gdzie diody RGB naklejamy na wszystkie cztery krawędzie monitora/telewizora. Jak nie trudno się domyślić, jest to najdroższa opcja, bo taśma LED RGB to najbardziej kosztowny element zestawu. Przykładowo dla typowego monitora 27 calowego, musimy użyć około 180cm taśmy LED, i przy zastosowaniu popularnej taśmy z upakowaniem 60 diod na metr (dającej bardzo precyzyjne i silne/jasne efekty) do naszego podświetlenia wykorzystamy ponad 100 diod. A to już wiąże się z potrzebą zastosowania odpowiednio silnego zasilacza, tak więc cena takiego zestawu będzie odpowiednio większa niż podstawowego. Taka wersja to koszt od 200 do 220 zł.

Oczywiście możemy użyć też bardziej ekonomicznej wersji podstawowej, która i tak daje zaskakująco dobre efekty. Najprostsza składa się z zaledwie 30 diod RGB, naklejonych na trzy krawędzie naszego monitora/telewizora (na górnej krawędzi i bocznych). Przy zastosowaniu taśmy z upakowaniem 30 diod na metr, możemy taki zestaw zastosować nawet w przypadku 32 calowych wyświetlaczy (choć oczywiście taśmy nie naklejamy wtedy na brzegach obudowy, ale bliżej jego środka). Taki zestaw nie wymaga dodatkowego zasilacza, w kwestii zasilania wystarcza mu to, co dostarcza port USB. Koszt zestawu to około 120 zł.

Aktualnie używam dwóch zestawów Ambilight podłączonych do jednego komputera. Jeden pełny (LEDy na wszystkich czterech krawędziach monitora), i drugi tak zwany „bida”, w którym użyłem tylko jednej taśmy LED, naklejonej jedynie na górną krawędź telewizora (a mimo wszystko efekt jest rewelacyjny).

Jak to się prezentuje możecie zobaczyć na zdjęciach oraz krótkim przykładowym filmie 🙂