Kalibracja AF korpus/obiektyw.

Żyjemy w czasach, w których kontrola jakości jest już tylko napisem lub słowami wypowiedzianymi przez producentów sprzętu. Pełno źle skalibrowanego sprzętu zalega w serwisach, a jak sprzęt jest na gwarancji to taki serwis nie zarabia tylko przynosi straty. Dlatego w pewnym momencie producenci (a właściwie najprawdopodobniej dział marketingowy) dał zielone światło do wprowadzenia opcji kalibracji AF bezpośrednio przez użytkowników, posiadaczy sprzętu danej firmy. Oczywiście opcja ta nie jest dostępna w wszystkich aparatach (nie wszystkie zresztą jej wymagają) i zależnie od producenta jej zaawansowanie jest różne.
Tak czy inaczej część roboty serwis po prostu zwala na nas, klientów którzy zakupili nieprecyzyjnie skalibrowany i niesprawdzony na etapie produkcji sprzęt.
Cieszyć się czy płakać ? Moim zdaniem cieszyć, bo na poprawę sytuacji (czyli lepszą kontrolę jakości) nie ma co liczyć, świat już za bardzo pędzi do przodu i coraz szybciej musi być na rynku „nowe”, a czasu na rzetelne przetestowanie jest coraz mniej…..

Dlaczego taka opcja w ogóle jest dla nas przydatna ?
Jak pisałem wcześniej, rzetelna kontrola jakości produkowanego sprzętu to już przeszłość, przez co zakupiona przez nas lustrzanka wraz z obiektywem nie trafia za pomocą automatycznego systemu ustawiania ostrości tam gdzie powinna. Często ustawia ostrość za lub przed miejscem, w które celujemy. Mamy wtedy do czynienia z FF (Front Focus -czyli ustawienie ostrości przed celem) lub BF (Back Focus -ustawienie ostrości za celem). I właśnie dzięki opcji kalibracji AF jesteśmy w stanie sami taką wadę pracy AF zniwelować.

Na czym polega metoda precyzyjnej kalibracji AF, dostępnej z poziomu opcji aparatu ?
W uproszeniu informuje aparat jaką ma zrobić poprawkę w stosunku do swojego pomiaru odległości od celu, na którym chcemy ustawić ostrość. Dzięki odpowiedniemu ustawieniu parametrów korekcji, aparat ustawi ostrość o zadaną liczbę kroków (odległość) bliżej, jeśli mamy FF lub dalej jeśli mamy do czynienia z BF.

No dobrze, przejdźmy zatem do sedna, czyli opisu metody kalibracji AF za pomocą opcji dostępnej w lustrzankach, na podstawie aparatów firmy Nikon i Canon (u innych producentów procedura wygląda identycznie, czasem tylko sam system jest bardziej rozbudowany jak np. w niektórych lustrzankach Olympusa).

W wielu poradnikach jakie można znaleźć w internecie, dotyczących kalibracji, zaleca się wydrukowanie specjalnej karty pomocnej przy wykonywaniu tego typu operacji. W takim przypadku cały proces kalibracji wykonywany jest na bardzo małą odległość (czasem minimalnej dla danego obiektywu) od celu, czyli karty testowej.
Bazując na moim doświadczeniu uważam, że jest to błąd, bo duża ilość obiektywów w przypadku małej lub minimalnej odległości ostrzenia trafia tam gdzie powinna być ustawiona ostrość bez problemu (mimo tego, że na typowych zdjęciach mamy do czynienia z FF lub BF).
Dlatego właśnie opracowałem własną metodę, której skuteczność sprawdziłem już niejednokrotnie podczas kalibrowania szerokiej gamy obiektywów i korpusów, różnych producentów.

Co nam będzie potrzebna, do jak najlepiej przeprowadzonego testu/kalibracji ?

1. pomocnik, czyli osoba, którą obierzemy za cel dla systemu AF naszego zestawu aparat-obiektyw.
2. Celownik/marker, czyli element, na który będziemy ostrzyć, czyli celować polem czujnika AF (link do pobrania: Marker.jpg)

Przydatny może być też statyw, choć nie jest on konieczny. Bardzo ważne będzie miejsce oraz warunki oświetleniowe w jakich będziemy przeprowadzać nasze testy/kalibrację. Po pierwsze najlepiej wybrać takie miejsce, gdzie nie będziemy przeszkadzać innym ludziom, bo wykonanie potrzebnych do poprawnej kalibracji zdjęć będzie trochę trwać. Po drugie dobrze żeby podłoże w wybranym przez nas miejscu było wykonane z kostki brukowej lub płyt chodnikowych (dzięki temu łatwiej określimy gdzie aparat ustawił ostrość).

Pogoda powinna być słoneczna, na tyle dobra żeby użyć najniższej dostępnej wartości ISO, dostępnej w naszym aparacie, przy zachowaniu jak najkrótszych czasów naświetlania zdjęcia. Dzięki temu uzyskamy najlepszą jakość obrazu (ułatwiającą ocenę ostrości) oraz wyeliminujemy możliwość poruszenia podczas wykonywania zdjęcia co objawiło by się nieostrym zdjęciem testowym. Dodatkowo takie warunki będą najmniej wymagające dla systemu AF naszego aparatu, dzięki czemu będziemy mieć większe szanse na wyeliminowanie po prostu zwykłej niedokładności pracy jego autofocusa.

Kiedy mamy już wybrane miejsce, pogoda jest piękna a nasz pomocnik już się niecierpliwi, czemu to wszystko takie skomplikowane i tak długo trwa, pora przejść do konkretów.

Naszego pomocnika ustawiamy w takiej odległości od nas, aby jego cała postać wypełniała nam mniej więcej 70-80% poziomego kadru. Istotne jest, aby pod jego stopami (w stosunku do dolnego brzegu kadru) znajdowała się ta 20-30% wolna przestrzeń. Na tułowiu naszego pomocnika umieszczamy nasz celownik/marker.

Włączamy tryb LiveView (LV), pole AF ustawiamy pośrodku kadru i celujemy w marker na tułowiu naszego pomocnika. Ustawiamy maksymalnie otwartą przysłonę, dla uzyskania jak najmniejszej głębi ostrości i wykonujemy od 5 do 10 pierwszych zdjęć testowych (przy każdym zdjęciu ostrząc w inne miejsce np. nieskończoność, a potem na nasz cel).
Podczas używania aparatu w trybie ostrzenia za pomocą LV (czyli po kontraście na matrycy) mamy prawie 100% pewność, że nie doświadczymy się problemu FF/BF (prawie, bo aparat czasem może zupełnie źle ustawić ostrość niezależnie od warunków oraz metody pomiaru AF) i dzięki temu będziemy mogli odpowiednio ocenić maksymalną ostrość naszego obiektywu (a właściwie duetu matryca-obiektyw).

Oceniamy ostrość zdjęć, wybierając z nich to najbardziej ostre. Będzie to nasze zdjęcie wzorcowe, do którego ostrości będziemy dążyć w trybie ostrzenia za pomocą czujników fazowych.

Ustawiamy naszego pomocnika w tym samym miejscu i wykonujemy 5-10 takich samych zdjęć (przy każdym zdjęciu ostrząc w inne miejsce np. nieskończoność, a potem na nasz cel), ale tym razem używając środkowego czujnika fazowego (dlatego środkowego, bo jest on zazwyczaj najbardziej czuły a co za tym idzie najbardziej precyzyjny, dodatkowo nasz obiektyw w centrum kadru jest najostrzejszy).

Oglądamy zdjęcia i oceniamy ich ostrość. Jeśli większość będzie miała ostrość ustawioną za naszym celem, to mamy do czynienia z BF. W dostępnej w menu aparatu opcji kalibracji AF, ustawiamy przykładowo wartość -15, dzięki czemu informujemy aparat, aby ustawił poprawkę w stosunku do swojego pomiaru AF.

Ponownie ustawiamy naszego pomocnika w tym samym miejscu i ponownie wykonujemy 5-10 zdjęć (kolejny raz przy każdym zdjęciu ostrząc w inne miejsce np. nieskończoność, a potem na nasz cel), tak jak poprzednio. Sprawdzamy czy układ AF odpowiednio skorygował ustawiania, dzięki naszym poprawkom. Jeśli okaże się, że większość zdjęć ma ustawioną ostrość przed miejscem, gdzie celowaliśmy (gdzie powinien trafić) to mamy do czynienia z FF. Skoro nasza poprzednia poprawka wady BF, którą korygowaliśmy na -15 okazała się zbyt duża to musimy ją odpowiednio zmniejszyć.

Zdjęcia testowe powtarzamy tak długo, aż znajdziemy odpowiednią wartość naszej korekcji. W naszym przykładzie okazało się, że najlepszą ostrość uzyskałem po ustawieniu wartości korekcji na -5. Większość testowych zdjęć, wykonanych na tym ustawieniu miała taką samą ostrość jak ta uzyskana za pomocą ostrzenia w trybie LV, czyli nasze wzorcowe zdjęcie.

Ostatnim etapem precyzyjnej kalibracji AF będzie wykonanie testowego zdjęcia na mniejszą odległość. Ustawiamy naszego pomocnika w takiej odległości aby pole czujnika AF naszego aparatu obejmowało jego oko. Celujemy i wykonujemy zdjęcie. Jeśli ostrość jest ustawiona na bardziej na nosie lub brwiach a nie na rzęsach, to musimy dokonać lekkiej korekcji wady FF (taka korekcja zazwyczaj nie wynosi więcej niż 1 punkt na skali regulacji). To samo jeśli ostrość mamy większą w okolicy ucha a nie rzęs (błąd BF).

Opisana przeze mnie metoda jest praktycznie w 100% skuteczna. Niestety czasem trafiają się obiektywy, które zupełnie inaczej ostrzą na różne odległości, przykładowo nasz obiektyw będzie idealnie trafiał na minimalną odległość i do 5-8 metrów, a na nieskończoność będzie miał już wadę typu FF. Takiego obiektywu nie skalibrujemy z naszym body sami, potrzebna będzie interwencja serwisu.
Kolejny problem to obiektywy typu zoom, które na różnych ogniskowych mogą mieć różną wadę, przykładowo na najmniejszej ogniskowej (70mm) będzie to FF, a na największej (200mm) będzie to już BF. W tym przypadku wszystko zależy od aparatu jaki posiadamy, np. kiedy posiadamy nowszy model lustrzanki Canona, możemy taką wadę skorygować tak jak to opisałem, ale w dwóch krokach (dla minimalnej i maksymalnej ogniskowej), bo np. Canon 5D Mk III posiada możliwość korekcji dla dwóch ogniskowych obiektywu typu zoom.

Posiadacze Nikonów niestety nie mają takiej możliwości, mogą jedynie ustawiać kalibrację AF dla obiektywu, bez określenia jego ogniskowej.
Istotne jest też to, że kalibracji dokonaliśmy dla środkowego czujnika AF naszego aparatu. A co z pozostałymi, np. bocznymi ? Niestety może się zdarzyć, że inne czujniki nie będą tak samo skalibrowane jak środkowy i będą pomiędzy nimi wyraźne różnice. Środkowy będzie trafiał a przykładowo skrajny lewy będzie miał na takim samym ustawianiu korekcji wyraźny BF.
W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest serwis, przynajmniej w przypadku Canona i Nikona. O ile dobrze pamiętam tylko Olympus zastosował w swoich najnowszych lustrzankach zaawansowaną metodę kalibracji, dla każdego punktu AF z osobna oraz dla dwóch różnych ogniskowych w obiektywach typu zoom.

Jakich aparatów nie trzeba kalibrować ? Wszelkiej maści bezlusterkowców, bo stosują one metodę ostrzenia za pomocą detekcji kontrastu na matrycy. Oczywiście coraz więcej bezlusterkowców używa też metody ustawiania ostrości za pomocą detekcji fazy, jednak w ich przypadku czujniki fazowe umieszczone są bezpośrednio na matrycy, dlatego są niewrażliwe na wszelkie wady obiektywów typu FF/BF.

I to by było na tyle w temacie kalibracji AF korpus/obiektyw. Życzę Wam powodzenia w kalibrowaniu Waszych zestawów 🙂